PRL - geneza państwa w wyniku zdrady sojuszników

"W Jałcie zachodni partnerzy, nasi sojusznicy - zdradzili Polskę". / AFP
"W Jałcie zachodni partnerzy, nasi sojusznicy - zdradzili Polskę".

Dwa razy zostaliśmy zdradzeni przez naszych 'sojuszników': pierwszy raz po napaści Niemiec na Polskę, a niespełna 5. lat później -- w Teheranie i Jałcie.

Między innymi z pamiętników Eleonory Roosevelt wiemy, jakim słabym człowiekiem był prezydent Stanów Zjednoczonych (i to nie tylko z powodu ciężkiej choroby) a jednocześnie, jak to napisała jego żona: "Roosevelt był  wręcz zakochany w Stalinie, bowiem imponowała mu jego siła, bezkompromisowość" itd. itd. Identycznie Churchill nie widział w Stalinie paranoika, bo sam ciężko chorował na depresję, którą leczył alkoholem. [Churchill był alkoholikiem.] Dlatego tak łatwo przystali na dyktat Stalina i oddanie Polski oraz Europy Środkowo-Wschodniej pod władanie komunistów.

Eleonora Roosevelt w swych pamiętnikach, które czytałem, pisała, że to w zasadzie po konsultacjach z nią - prezydent podejmował wszelkie ważne decyzje. Była bardzo rozgoryczona faktem, że nie mógł (czy też nie chciał) zabrać jej do Jałty. Pisała też o "zauroczeniu" męża silnym Stalinem... i wylała wiele gorzkich słów pod adresem Churchilla.

Decyzje podjęte w Jałcie -- to przecież geneza naszych nieszczęść, konfliktów rządzących z opozycją popieraną przez Zachód. Znamienne w tym kontekście są słowa generała Pattona, który  w Berlinie powiedział, że nie rozumie prezydenta, bo dla niego wojna wcale się nie skończyła...

To są truizmy, ale dlaczego nikt tego nie chce zauważyć, że jako 4. siła w II wojnie światowej - nie mieliśmy swojego reprezentanta w Teheranie i Jałcie. Sprzedano i oszukano nas pomimo, że walczyliśmy na wszystkich frontach II wojny światowej. A naszymi wrogami okazali się nasi 'sojusznicy'.....! I to kolejny już raz...

Redaktor Baliszewski przez lata badający rzekomą 'katastrofę na Gibraltarze' -- podczas której zupełnie bezpiecznie wylądował samolot z gen. Sikorskim na płyciźnie, z czeskim pilotem Prchalem, któremu nic się nie stało... -- sugerował w swych programach, że gen. Sikorski oraz jego córka i członkowie sztabu -- zostali zrzuceni ze skały Gibraltaru i "wsadzeni" do samolotu. Potwierdza to KOLEJNE już utajnienie dokumentów dotyczących katastrofy na kolejne 50. lat przez Anglików i Amerykanów. Dlaczego IPN nie przesłuchał ostatnich choćby dwóch żołnierzy angielskich, którzy brali udział w akcji ratowniczej pod Gibraltarem. Ci 90.-latkowie żyli jeszcze do ubiegłego roku.....

To, co się działo po Jałcie, to już była jeno 'musztarda po obiedzie'. Doprawdy, trudno się dziwić, że Polacy chcieli żyć 'pomimo wszystko'... Nawet w obszarze wpływów ZSRR. Wszelkie tragiczne ofiary z naszej strony po Jałcie -- nic już nie mogły zmienić! Tym bardziej, że lwia część społeczeństwa wolała zająć się odbudowaniem totalnie zniszczonego kraju po II wojnie światowej i jakoś dostosować do warunków życia. Wielu chłopów dostało ziemię z reformy rolnej i stali się rolnikami. Funkcjonował nie tylko 'rodzinny' small biznes po `56 roku.

PRL nie była czarną dziurą;  wg danych ONZ - po latach pracy pokoleń - staliśmy się 10. potęgą ekonomiczną świata; trudno nie wspomnieć o dorobku kulturalnym, opiece socjalnej, medycznej, darmowej oświacie, prawie darmowych wczasach FWP, które to dobrodziejstwa z łezką w oku wspominają dzisiejsi emeryci, ci co odbudowali kraj, zdychający obecnie na żenujących emeryturach, w zasadzie bez opieki socjalnej i w zapaści państwowej służby zdrowia.

W PRL-u zlikwidowano analfabetyzm (spadek po II RP), szalejącą gruźlicę (obowiązkowe, coroczne prześwietlenia małoobrazkowe płuc), służba zdrowia była powszechnie dostępna; obowiązkowe, darmowe kształcenie na wszystkich poziomach; lekarze i dentyści w szkołach i zakładach pracy. Nie było bezrobocia, bezdomności, pomimo, że kraj trzeba było odbudować praktycznie od zera.

Kultura i sztuka - stały na wyjątkowo wysokim poziomie; ministerstwo kultury dotowało nie tylko zabytki, ale -- teatry, zespoły filmowe, wszelkie tzw. super-produkcje, o których obecnie możemy tylko pomarzyć. Książki klasyków i wybitnych pisarzy, poetów wydawano w wielokrotności pierwszego nakładu: 20 tys. egz. + 450 egz. dla autora + obowiązkowe honorarium. Kilkanaście ogólnopolskich tytułów wysokonakładowej prasy kulturalno-literackiej pozwalało utrzymać się z pisania poetom, pisarzom, krytykom, dramaturgom itd. itd.

Kto występował przeciwko dominacji ZSRR oraz podważał status quo PRL-u - był surowo karany, sekowany, napiętnowany. Ale geneza tych zjawisk miała swoje źródło w pojałtańskiej rzeczywistości, na którą przystali nasi sojusznicy i o tym nie wolno zapominać!

Przez 35 lat socjalizmu, odbudowano Polskę, zbudowano tysiące szkół, żłobków, przedszkoli, huty, fabryki, lotniska, stocznie, zelektryfikowano cały kraj, prawie wszędzie docierały pociągi i autobusy, większość miast, miasteczek, a często i wsi miało kina, remizy, boiska sportowe... Owszem, nie żyło się ludziom lekko, ale mieli pracę i wspólny podobny los, mieli zapewnione emerytury i opiekę medyczną, szpitalną, mieli wolny dostęp do sal koncertowych, kółek zainteresowań, modelarni i aeroklubów. Milicja mimo wynaturzeń SB, przewodniej roli partii, szpiegowania obywateli i więzień za przekonania miała realną siłę i bali się jej pospolici przestępcy, nasze wojsko było w stanie bronić kraju przed atakiem z zewnątrz. Zniknął analfabetyzm, pańszczyzna i sanacyjne sobiepaństwo, kraj nie był wyprzedany, jeno lekko zadłużony przez ekipę Edwarda Gierka.